Fashion Philosophy Fashion Week Poland- dzień III

Od samego rana pomiędzy poszczególnymi showroom'ami przechadzało się mnóstwo ludzi. Śmiało można powiedzieć, że ilość obecnych osób na obiekcie wzrosła o potężny procent. Do Łodzi zjechały media, celebryci i goście z różnych części Polski - nawet i z dalekiej Warszawy. Wedle krążącej wokół opinii sobota była dniem na którym warto było się pojawić.

CZY TO Z POWODU POKAZÓW?
SCENA OFF godz 13:00
Pokaz Gregora Gonsiora oglądałam cały czas stojąc na palcach. Walka o widoczność niespecjalnie mi się udała i nie dojrzałam wielu projektów. Jedno wiem na pewno- kolekcja ta była bardzo różnorodna i zaskakująca. Pojawiły się tu kolorowe, budowane warstwami spodnie i unikatowe nakrycia głowy.

godz 13:30
MALDOROR przyzwyczaił publiczność do tego, że lubi zaskakiwać- cieszy więc fakt, że nie zawiódł. Po pierwsze, wywołał sporo zamieszania odchodząc od tradycyjnej wersji pokazu. Postawił swoich modeli pod ścianą. Ponoć to parada berlińskich skinhead'ów, a na moje oko równie dobrze może to być zilustrowanie najnowocześniejszych więziennych uniformów. Futuryzm ich stroju przejawiał się w transparentnych, plastykowych materiałach i użytej kolorystyce: bieli, czerni i neonowej, soczystej pomarańczy. Srebrne dodatki : plecaki i torebki łapały światło i odbijały je we wszelkich kątach zgodnie z zasadami fizyki. Po drugie kolekcja ta była na tyle osobliwa, że po raz pierwszy od początku trwania całego FW miałam ochotę napisać coś na (ups! nieistniejącym) fanpage'u. Czułam, że muszę się podzielić geniuszem tego człowieka. Po trzecie ręki sobie nie dam uciąć za to info, ale z nieoficjalnych źródeł wiem, że MALDOROR miał duże kłopoty z ukończeniem kolekcji. Podobno krawcowa nie mogła wyrobić się z szyciem. Jeśli to prawda, należą się jeszcze większe brawa za przemienienie przeciwności losu w swój atut.

DESIGNER AVENUE godz 15:00
Pokuszę się o błahe stwierdzenie, że muzyka dopełniała obraz kolekcji Grome Design. Robię to nie bez powodu, ponieważ tym razem tak było, naprawdę. Wszystko idealnie skomponowane, żadnego zgrzytu, a jeśli pojawiły się jakieś łzy to były to łzy wzruszenia. Kolekcja bezpardonowo jest jedną z moich ulubionych. Jest kobieca, przy czym posiada w sobie dawkę mroku. Wprost wymarzona dla kobiety, która świadoma tego, że jest kruchą istotą dumnie przeciwdziała wszelkim stereotypom.

godz 16:00
Pokaz Nennukko był eksperymentem. Projektanci postawili przed sobą nowe cele, ambitnie próbując technik od których wcześniej stronili. Klasyczne kołnierzyki i mankiety nie sprawiły im jednak kłopotu, co najlepiej udowadnia ich pełne wchłonięcie się w charakterystyczny street'owy look. Niesamowity potencjał przelał się na projekty, które ciężko zamknąć w tak krótkim opisie. Widać tu dobre krawiectwo, niespożytą energię i potencjał. Hasło unisex, czyli coś co wydawało mi się bardzo przyszłościowe, aczkolwiek raczkujące w Polsce, po tym pokazie zyskało na swojej wartości.

godz 17:00
Pięknie rozpoczęty pokaz Bizuu. Jest ciemno, słyszę kruki, w mig jednak zapala się reflektor, a przed moimi oczyma pojawia się baletnica. Chwilę później przenoszę się w świat znany z dzieciństwa, gdzie dominują słodkie falbanki, lakierowane torebeczki i tweed. Wszystko tu jest bardzo proste, jedynie od czasu do czasu przejawia się skromna zabawa geometryczną formą.  Modelki wyglądają niczym lalki, a pokaz kończy najmłodsza i najsłodsza z nich.

godz 21:00
Ktoś mi szepnął zza ramienia, że boi się przerostu formy ponad treścią u MMC STUDIO. Lekcja z błędów przeszłości została odrobiona z nawiązką, bo duet designerski stanął na wysokości zadania. Osobiście większość życia uparcie hołduję stwierdzeniu, że nieograniczona wyobraźnia nie musi być wykorzystywana do pstrokatych, zalanych patternem ubraniach. MMC STUDIO potwierdziło moje przekonania, udowadniając czym potrafi być siła minimalizmu. Co więcej, okazuje się, że ów minimalizm może być nonszalancki i zadziorny, przybierać kosmiczne formy. Jeśli w dodatku towarzyszy mu odpowiednia muzyka to efekt jest co najmniej pioronujący!

godz 22:00
Nuno Gama przybył do nas prosto z Portugalii, przykleił modelom czekoladowe i kartonikowe wąsy, nakazał oblizywać usta i puścił na wybieg. Ocalił od zapomnienia kaszkiety, futerka przy kołnierzach i stylowe muszki. Za te pierwsze bardzo dziękuję, bo w kwiecistym, retro wydaniu dodatek ten jakby odmłodniał. Co do całej reszty mam mieszane uczucia. Z jednej strony pokaz był balsamem dla duszy, najbardziej pozytywnym akcentem długiego, modowego dnia po którym niektórzy byli już wycieńczeni. Z drugiej zaś niestety niczym nie zaskakiwał. Wąsy na koszulkach, wąsy, wąsy, wąsy... To już było i powinno powolutku odchodzić do lamusa.

CZY PRZEZ MOŻLIWOŚĆ LANSU?
Cenię sobie ludzi dla których moda jest prawdziwą pasją. Ludzi, którzy naprawdę poświęcają temu niemałą cząstkę swojego życia. Nieważne czy są projektantami, blogerami, czy redaktorami modowych pism ubranymi w markowe ubrania, czy rzeczy odziedziczone po babci. Znacznie cenniejsze moim zdaniem jest to jaką siłę czerpią ze swojej pracy, jak wiele im radości sprawia miksowanie ubrań, oglądanie ich, komentowanie.

Sobota była dniem, w którym walka splendor była jaknajbardziej uzasadniona. Z pewnym przekąsem obserwowałam starania kilku-nastu osób, które za wszelką cenę chciały zaistnieć w mediach. Typowa panna X, która na codzień ubiera się tak, że NIKT nie zwrócilibyśmy na nią uwagi wśród szarego tłumu nagle stawała się oślepiającą gwiazdą. Wystarczyła stylizacja a'la "fashion freak". Niezbyt fajna sprawa, nie polecam. Chociaż to wszystko zależy od punktu widzenia. Jeśli chcesz zgarnąć fanty, udzielić paru wywiadów i mieć zdjęcia na poczytnych portalach wykonaj te same kroki co "typowa panna X" – w końcu Fashion Week jest jedynym momentem kiedy rzeczywiście możesz zaprezentować swoją kreatywność. Tylko błagam, pozostań przy tym sobą.                                                  
FOTO: materiały prasowe Fashionphilosophy Fashion Week Poland/Przemek Stoppa

  1. extra blog. nie każdy może się dostać na fashion weeka jak Ty to zrobiłaś?!
    extra blog! obserwuję i zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  2. oo to harmonogram napięty był :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nono zazdroszczę FW :D może za rok się tam spotkamy :D zapraszam http://posh-people.blogspot.com/2012/05/ocean-blue.html

    OdpowiedzUsuń
  4. krotka relacja z FW, tego mi trzeba było,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

top blogs
top blogs