God, save McQueen

W lutym 2010 roku został znaleziony martwy w swoim apartamencie. Prawdopodobnie popełnił samobójstwo. Śmierć Alexandra McQuenna – jednego z najzdolniejszych projektantów, wstrząsnęła światem mody. Na jego pogrzeb przybył tłum gwiazd, fotoreporterów i zrozpaczonych fanek jego twórczości.

Analizując to zjawisko, powinnam zacząć jednak od jego prawidłowej strony.
Zacznijmy więc, po prostu, od początku…




Kate Moss, Stella McCartney i Naomi Campbell podczas uroczystości pogrzebowej w londyńskim Knightsbridge


Brytyjski projektant, Lee McQueen, rozpoczął karierę bardzo wcześnie. Jako 16-stolatek pomagał w szyciu garniturów dla księcia Karola, będąc asystentem w Savile Row. W późniejszym czasie rozwijał swój kunszt, współpracując z projektantami we Włoszech i Japonii. Ukończył podyplomowe studia w prestiżowym Central St. Martins College of Art.

Został odkryty przez słynną stylistkę, a przede wszystkim redaktor naczelną magazynu Tatler – Izabellę Bow. To ona, przygarnęła go pod swoje opiekuńcze skrzydła, pomogła uwierzyć w swoje zdolności i stała się pierwszą nabywczynią jego prac.

Imienia Alexander zaczął używać, gdy wdrożył się w świat mody. Już w 1996 r. został uznany najlepszego projektanta sezonu. Dzięki temu wyróżnieniu, rozpoczął współpracę z domem mody Givenchy. Otrzymał nie byle jaki angaż, gdyż stał się głównym projektantem marki. W 2001 r. rozpoczął pracę z firmą Gucci.

Projekty McQuenna bywały szalenie kontrowersyjne. Niektórzy uważali, że ze swoją śmiałością, powinien projektować jedynie dla teatrów. Sam projektant tłumaczył to w następujący sposób - „lubię rozwalać ludziom głowy. Lubię im tam namieszać, zakłócić spokój. Na 20 minut zabrać ich do innego świata”. I robił to, co postanowił. Z upartością maniaka, ukazywał projekty, które zawsze pozytywnie zaskakiwały wręcz nieziemską wyobraźnią.

Wystarczy wspomnieć o skrzydlatych butach na platformie. Małe arcydzieła, zawarte w kolekcji na jesień-zimę 2010/2011 bardziej przypominały nowoczesne rzeźby niż obuwie. W nietuzinkowy sposób łączyły ze sobą modę i sztukę.

Największym hitem obuwniczym mistrza prowokacji były jednak inne buty. Futurystyczne "kopyta" na niebotycznej szpilce, zawróciły w głowie Germanottcie, znanej szerszej publiczności jako - Lady Gaga. Warto przy tym zaznaczyć, że gwiazda korzystała również z wielu innych projektów Alexandra. Działo się to nie bez powodu. Połączenie ich wizjonerskiego stylu, było mieszanką, która nie mogła przejść bez echa.

Kreacje sygnowane jego nazwiskiem nosiły również : Rihanna, Bjork, Jessica Alba, jak również wieloletnia przyjaciółka Alexandra - ikona mody - Sarah Jessica Parker.

McQueen przebrany za królika - finał paryskiego pokazu wiosna-lato 2009

Brytyjczykowi, z pewnością nie można odmówić pomysłowości na przedstawienie kolekcji. Każdy pokaz był nieprawdopodobnym spektaklem. Modelki "pozbawiano" brwi. Dla potrzeb pokazu charakteryzowano je tak, by przypominały lalki z sexshopów. Ich włosy układano w misterne sploty igrające z grawitacją. Innym razem włożono im na głowy korony cierniowe. Ich twarze zdobiły krzyże i rogi.

Projekty Alexandra McQueena charakteryzowały się surową formą - ramiona najczęściej były znacznie podkreślone, a talia wyraźnie wyeksponowana. Nadzwyczaj surrealistyczne stroje, inspirowane mrocznymi klimatami bajek braci Grimm, zmieniły oblicze kobiecości. Barokowe kreacje, przepełnione fantazyjnymi wzorami wydawały się być nie z tej epoki. Czerpały trochę z filmów science-fiction, a trochę ze starego, dobrego kina. Każde dzieło mistrza, było wykonane z niezwykłą precyzją i rozmachem.


Alexander wykraczał poza wszelkie możliwe schematy. Inspirowało go dosłownie wszystko, a jego twórczość zawsze zaskakiwała, wpływając na poczucie estetyki mas.

"Żeby być projektantem w dzisiejszych czasach, trzeba być supermanem, mieć nerwy ze stali i wyjątkowo mocną psychikę" - słowa projektanta można potraktować jako puentę. Odszedł kilka dni po śmierci swojej matki. Alexander - geniusz, wizjoner, kreator - dołączył do plejady gwiazd, których śmierć nastąpiła zbyt wcześnie...

Stał się ikoną.
I najprawdopodobniej, niedoścignionym wzorem wrażliwych, wiecznych marzycieli.

click here for the ENGLISH VERSION

  1. Wielu doceniło go niestety dopiero po śmierci... a szkoda. Wspaniałe projekty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam sie..Mnie też podobały się jego projekty
    to geniusz modowy!
    fantastyczny blog!!
    zaprszam do mnie na konkurs:
    http://cottoncandy-alaa.blogspot.com/2011/09/konkurs.html
    będzie miło jak wpadniesz i weźniesz udział w moim konkursie
    POZDRAWIAM:)

    OdpowiedzUsuń
  3. +zapraszam ma moje rozdanie!
    drawinggpin.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jego projekty byly niesamowite! Uwielbiam patrzec na zdjęcia poprzednich kolekcji! Bardzo fajny blog prowadzisz, podobają mi się twoje teksty :) Dodaję do obserwownaych i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hi!!what a lovely blog, I like it! really great post, i adore it, and I love the title, so funny!
    Come and visit my blog, and if you like it, follow me, I'll be waiting for you!

    Cosa mi metto???

    OdpowiedzUsuń

top blogs
top blogs